- Sklep
Dopóki ptaki śpiewają - Małgorzata Chomont
Moje wiersze, moja fotografia. Jedno i drugie wywodzi się z potrzeby serca i ducha. Pewnego razu, kilkanaście lat temu, w najzwyklejszy dzień, którego imienia nie pamiętam, otworzyłam oczy i… stało się… jakby po zbyt długo trwającym śnie ujrzałam świat niewyobrażalnie piękny. Zakochałam się w polach, bezdrożach, kłębiastych chmurach, szumiących drzewach. Wychodziłam, wyjeżdżałam, gdzieś przed siebie, gdzieś, gdzie intuicyjnie wiedziałam, że spotkam to „coś”, czego nazwać jeszcze wtedy nie umiałam. Z dnia na dzień stałam się łowcą ulotnych chwil. Właśnie ta ulotność, niestabilność, to pergaminowe szczęście, które niosły okoliczności przyrody, sprawiało, że łapałam je zachłannie, wiedząc, że za moment mogą zgasnąć lub zmienić się w coś zupełnie innego. „Być świadkiem burzy w szklance wody, złapać coś, co za sekundę zgaśnie…” (Zatrzymać chwile, nim zgasną). Potrzebowałam tych widoków, odczucia błogości, spokoju niczym tlenu. To właśnie kontakt z otaczającym pięknem natury odprężał mnie i dawał radość, siłę, a także… co mnie niezwykle zadziwiało – ludzką, prawdziwą wiarę w to, że świat jest piękniejszy, niż sądziłam, lepszy, sprawiedliwszy, przyjazny, że jednak istnieje jakiś niepisany ład i harmonia. To słońce pokazało mi, że można odmierzać czas, nie spoglądając na zegarek. To wiatr hulający po polach nauczył mnie, że czasami trzeba się wyszumieć. To od drzew nieustannie uczę się wytrwałości i nie przestaję zachwycać się przemijaniem, patrząc na wszystkie barwy czterech pór roku. Myślę, że byłam słabsza sprzed „ery” świadomego widzenia świata. I tak narodziła się moja fotografia. Bo to właśnie aparat stał się doskonałym narzędziem do uwieczniania tych niezwykłych chwil. Równolegle, kiedy moje oczy zachwycały się światem, moja dusza opowiadała o tym po swojemu. Słowa wychodziły gdzieś z głębi… Poezja stała się dodatkowym elementem, ale niezwykle istotnym w zachowaniu swego rodzaju homeostazy i w nazywaniu rzeczy zupełnie innymi słowami. To podziałało niczym przeciwwaga wobec codziennych niepokojów, bałaganu, hałasu, gorzkich łez, chłodu, żalu, braku nadziei. „Tam na krawędzi nieba i ziemi, gdzie znaków nikt nie stawia, można samemu granice wyznaczać i co najważniejsze, bezkarnie je przekraczać…” (W zapatrzeniu). To właśnie obserwacja przyrody, ciągła chęć zamykania i uchwycenia na zawsze tych najpiękniejszych chwil, których jestem świadkiem, daje mi możliwość wypowiedzenia myśli w sposób, jaki moja dusza uznaje za właściwy, by zachować odpowiedni balans pomiędzy czernią i bielą, między smutkiem i radością, życiem a trwaniem. Czuję się radośniejsza, szczęśliwsza, gdy mogę uwiecznić coś pięknego… Czuję się spokojniejsza, kiedy mogę opowiedzieć sobie własnymi słowami o miłości, szczęściu, kolorach dnia czy niepokojach. Poezja i obraz – to moje antidotum na prostowanie tego pozagniatanego, niekiedy bardzo nieestetycznie, życia. Podczas moich wędrówek z aparatem znajduję to „coś”, co teraz już mogę nazwać – znajduję swój kolorowy kawałek życia. „Bo jeśli jutro się nie uda...? Przecież może tak być… Kawałek życia kolorowy w kieszeni będę mieć” (Kawałek życia kolorowy).
Małgorzata ChomontWarszawa 31.07.2019
Zapraszamy do zakupów!
Drodzy Klienci!
Przy zakupie dowolnego e-booka, podczas finalizacji zamówienia, wybieracie sposób płatności - e-book (gdzie nie jest Państwu naliczana żadna kwota dostawy). Następnie w uwagach do zamówienia prosimy o wpisanie, jaki format ma być Państwu przesłany na adres e-mail.
W okienku - e-mail - prosimy o wpisanie aktualnego adresu e-mail, na który mamy przesłać wybrany i zakupiony format e-booka.
Prosimy o niezaznaczanie sposobu płatności e-book przy zakupie pozostałych książek!
Wszystkie zamówienia będą poddane weryfikacji!